sobota, 21 czerwca 2014

Według naukowców, największy wpływ na to, jacy jesteśmy i jakie zdolności posiadamy mają następujące czynniki: przekaz genetyczny, wychowanie i środowisko
Talent wobec tego można zdefiniować jako wrodzone lub nabyte w wyniku ćwiczeń predyspozycje
w dziedzinie intelektualnej lub ruchowej. 
To naturalne, że małe dziecko intensywnie poznaje świat. Jest to idealny moment, w którym rodzice,
a później również nauczyciele mogą zaobserwować, które czynności przychodzą dziecku z łatwością, które go wyjątkowo absorbują, cieszą, które aktywności chętnie powtarza i poświęca im większość czasu. 

Nie odkryję Ameryki jeśli napiszę, że  to właśnie podczas zabawy ujawniają się predyspozycje malucha. Nie zarzucajmy wobec tego dziecka pomysłami na zabawę - nie wyciągajmy z szafy miliona puzzli, gier
i książeczek, dajmy mu się pobawić w samotności, pozwólmy mu się ponudzić i zobaczmy w jakim kierunku jego zabawa się rozwinie, po jakie zabawki sięgnie. Obserwujmy go podczas tej aktywności, jeśli potrzebuje pomocy- pomóżmy, chce się z nami pobawić to się z nim pobawmy - ale dajmy mu szansę na samodzielną aranżację przestrzeni i formy zabawy.

Jaka jest więc rola rodziców i nauczycieli?
POBUDZANIE CIEKAWOŚCI I BACZNA OBSERWACJA DZIECKA!

Pamiętajmy jednak, że bardzo ważne jest odpowiednie dawkowanie pracy i zabawy. Dzieci łatwo jest zniechęcić, nawet do czegoś co bardzo lubią. Krytyka, presja bycia najlepszym, wygórowane wymagania
i ambicja rodziców na pewno mu nie pomogą. 
Nie zapominajmy organizując dzieciom zajęcia z basenu, baletu, gitary, tenisa i angielskiego że przedszkolaki to dzieci, a nie "mali dorośli" i potrzebują mieć czas na zabawę i odpoczynek. 

Gdy byłam mała moi Rodzice wykazali się świetnym instynktem łowcy. Zarzucili przynętę proponując mi
i siostrze różnego rodzaju aktywności: chodziłyśmy na zajęcia plastyczne, język angielski, basen uczęszczałyśmy również na zajęcia z hip-hopu i gimnastykę akrobatyczną - oczywiście nie wszystko na raz,
w różnym odstępie czasu. Zapisywane byłyśmy na te zajęcia, bo o to w dużej mierze prosiłyśmy. Jak zaczęłyśmy podstawówkę dostałyśmy od wujka keyboard. Żeby nie stał bezużyteczny uczęszczałyśmy na zajęcia w domu kultury z gry na tymże instrumencie. Tam właśnie rozpoczęła się nasza miłość do muzyki. Rodzice po roku zapisali nas do szkoły muzycznej i dzięki temu, że pojawiła się okazja bym ja zaczęła naukę gry na skrzypcach - od razu z tego skorzystałam. Siostra kontynuowała naukę na fortepianie. 
Dzięki temu, że miałyśmy możliwość sprawdzenia się w różnych formach aktywności okazało się, że nasze figurki z gliny nie są najbardziej kształtne, na trampolinie nie wychodzą nam fikołki, a szpagat ma wykrzywione kolana, umiemy pływać tylko żabą i na plecach (ale to nas satysfakcjonuje), umiemy powiedzieć po angielsku "how are you" (i jeszcze parę innych zwrotów) i odkryłyśmy swoją zdolność do grania na instrumentach.

Zawsze powtarzałam, że talentu do skrzypiec miałam mało (wybitni grali etiudę po 15 minutach ćwiczenia,
a ja musiałam trenować 30), a wszystko co osiągnęłam w tej dziedzinie to wynik ciężkiej pracy. Była to nie tylko moja praca - bez ogromnego zaangażowania naszych Rodziców niczego byśmy nie osiągnęły. Moja Mama wyliczyła kiedyś, że do samochodu wchodziła i wychodziła 17 razy jednego dnia - bo trzeba było przyjechać do domu, zrobić obiad, przyjechać po jedną, po drugą, zawieźć, coś dowieźć itp. Niejednokrotnie jadłyśmy obiad w samochodzie bo miałyśmy np. 10 min po szkole zajęcia z kształcenia słuchu w szkole muzycznej. Bez poświęcenia i zaangażowania Rodziców nie było by naszego sukcesu.
Szkoła Muzyczna to bardzo wymagająca instytucja - w końcu przez nią trzeba się uczyć do dwóch szkół.
Nie raz było mi łyso, że ja muszę ćwiczyć na egzamin, ze zdartymi do krwi opuszkami, a dzieci grają w piłkę na polu. Później, gdy chodziłam już do SzM II stopnia to ja wykończona zajęciami wracałam do domu, a ludzie szli co dopiero na imprezę. 
NICZEGO jednak NIE ŻAŁUJĘ bo szkoła muzyczna wiele mi dała. Ukształtowała mój charakter, nauczyła cierpliwości oraz wytrwałości. Dała radość sukcesu, satysfakcji, dumy z braw na koncercie. Zwiedziłam dzięki niej Bretanię podczas koncertowania z zespołem kamieralnym i poznałam wielu wspaniałych ludzi. 

Czy marzy mi się żeby Maja grała kiedyś na skrzypcach? Jeśli będzie chciała to oczywiście! Skrzypce już ma od mamy w spadku. Jeszcze za wczas by cokolwiek przewidywać, wierzę, że gdzieś tam w duszy muzyka jej gra (w końcu towarzyszy jej dosłownie od poczęcia). Na pewno będę jej pomagać w odnalezieniu swojego talentu i gdy go już odkryje, to będę ją wspierać (tak jak robili to moi Rodzice).

Pozdrawiam!
Maja Chopin :) 



2 komentarze:

  1. No ślicznie:) Jak paluszki wysoko podnosi do góry-artystka. Nasza Zosia kopie piłkę, chłopakom na zewnątrz wchodzi w boisko i jak jest GOL to bije brawo! Ciekawe jak to się rozwinie:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cheerleaderka jak nic ;) albo piłkarka! Pozdrawiam serdecznie

      Usuń

Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!