środa, 25 czerwca 2014

"Na pozór doskonałe: zadbane, wykształcone, łączą pracę z macierzyństwem. Ale tak naprawdę sfrustrowane
i wypalone. Polskie matki mają już dość terroru mitu matki polki". Takimi słowami rozpoczyna się artykuł  w Newsweeku pt. "Polskie matki: Idealne i wściekłe". 

W literaturze rzeczona "matka polka" to kobieta cierpiąca, która wychowuje swoje dziecko do nierównej walki z wrogiem. To kobieta, która mimo świadomości zagrożenia, wychowuje swoje dzieci ze spokojem, zapewniając je, że wszystko będzie dobrze, że nie pozwoli ich nikomu skrzywdzić. Gotowa ochronić swoje dzieci własną piersią w chwili zagrożenia. 
Prawie wszystko się zgadza - Mama to kobieta, która chroni swoje dzieci ponad wszystko, chce dla nich jak najlepiej, wychowuje je w harmonii i spokoju. Tylko czy da się coś zrobić z tym jej cierpieniem? 

Nie uwierzę, że jest jakaś kobieta, która nie czuła się choć w jednej minucie swej codzienności zmęczona, rozdrażniona, niewyspana, znudzona rutyną. Nie uwierzę! Ale czy Ty, która teraz czytasz ten tekst, masz odwagę się do tego przyznać publicznie? Pewnie nie! Bo mit matki polki, myślę, nie polega na tym, że kobieta jest nazbyt troskliwą mamą (jak mówi stereotyp), ale polega na tym, że powinna być perfekcyjna w każdym kawałku swojego życia i nie ma prawa się przyznać do tego, że ona sama i jej życie do końca takie nie są.
Kobieta nie przyzna się, że nie ma siły prać, gotować i prasować pomiędzy przebieraniem pieluch, miksowaniem zupek i zabawą z dziećmi, które robią bałagan zanim goście przyjdą na ciasto, które wcześniej upiekła, bo przecież perfekcyjna pani domu by ciasta nie kupiła. Nie przyzna się, bo co by powiedziała sąsiadka, koleżanka, czy teściowa.
Zdaniem J. Woźniczko-Czeczott problemem jest to, że matki nie są tolerancyjne wobec innych matek - krytykują, porównują i przekonują do swojej ideologii. Może to zazdrość? - bo skąd ona znalazła czas na pomalowanie paznokci, przeczytanie najnowszego numeru "Gali", skąd oni wzięli pieniądze by pojechać
z rodziną do Honolulu, jak mogli pójść w sobotę do teatru i zostawić dziecko z dziadkami?! Gdzieś przeczytałam fajny tekst, że jak ktoś jest szczęśliwy i zadowolony z życia to nie ma interesu w tym, żeby innym dowalić.

Matka pracująca (1) kontra Matka niepracująca (2)
1. Ta pierwsza pracuje przez 8 godzin, wraca po 10, bo dojechać, przyjechać i zrobić zakupy jakoś trzeba. Dziecko zostawia w żłobku lub w domu z nianią, albo babcią. Haruje w pracy, a po niej stara się ogarnąć dom, poświęcić czas dziecku, w myślach wciąż opracowując i udoskonalając metody jak najlepszego wykorzystania czasu. "Nawet gdy mąż stara się w domu pomagać, to i tak na kobiecie spoczywa ciężar całej logistyki
z dziećmi. To ona wie, kiedy przyjdzie opiekunka, ona daje lekarstwa gdy maluchy są chore, panuje nad grafikiem ich zajęć dodatkowych" itd. Jak wynika z ubiegłorocznego raportu "Ciemne strony macierzyństwa" często same kobiety są winne temu, że mężczyźni tak mało angażują się w domowe obowiązki. Wprawdzie walczą, by partner je odciążył, ale tylko na ich zasadach. Lubią mieć pełną kontrolę nad życiem rodziny,
a potem dziwią się, że są wykończone.
Pracująca mama przyjmuje na klatę komentarze, że jej dziecko wychowują inni, że wybiera karierę, a nie rodzinę i pewnie wiele innych przykrych słów.

2. Mama, która zostaje w domu często czuje się gorzej niż ta, która pracuje. Często jest bowiem postrzegana jako ta, co nic nie robi. "Czemu ona narzeka, że jest zmęczona, skoro ma tylko dom na głowie? Jest leniwa, bo pracy jej się nie chce znaleźć, wychowywaniem dzieci się tłumaczy, a biedny  mąż haruje na dom za dwóch!" Nie ważne, że ugotowała obiad, zrobiła zakupy, posprzątała mieszkanie pomiędzy zabawą z dzieckiem, a jego pielęgnacją. Nie ważne, że gdy dziecko poszło na drzemkę, ona z zadyszką nastawiła pranie, umyła podłogi, wyprasowała mężowi koszule i stos pieluch, a gdy zrobiła sobie kawę to dziecko właśnie się obudziło. Nieistotne, że bolą ją nogi, bo jak każdego dnia poszła z dzieckiem na 2 godzinny spacer, pchając ciężki wózek. A w nocy? to przecież ona wstaje do dziecka, które boleśnie ząbkuje, gdyż mąż musi się wyspać bo pracuje,
a ona przecież nic przez dzień nie robi. 

Tak źle i tak nie dobrze. Złośliwej sąsiadce zawsze złośliwie z oczu patrzy. 
Myślę sobie, żeby uciec od mitu cierpiącej w samotności Matki Polki, należy mówić o swoich emocjach, nawet tych negatywnych i nie warto sobie stawiać zbyt wygórowanych wymagań perfekcyjnej pani domu 
i mamy.

Gdy koleżanka wysłała mi link do tego artykułu, to pomyślałam sobie, że warto go przeczytać i dowiedzieć się 'co autor miał na myśli'. Gdy powiedziałam mężowi, że znajoma mi wysłała ciekawy artykuł o matkach polkach to powiedział "to o Tobie."
Hmmm na początku się oburzyłam, potem stwierdziłam, że może coś w tym jest. Rzeczywiście jestem osobą, która lubi mieć wszystko pod kontrolą. Lubię mieć plan działania na co najmniej dwa dni z góry założony, nie lubię spontanów. Potwierdzam, że Córkę najchętniej miałabym na oku 24 godz. na dobę, mam poczucie, że jestem w pewnych sytuacjach niezastąpiona, sama przyrządzam jej posiłki i ubieram na spacer dwie bluzy, gdy sama mam tylko sweter. Ktoś powie, że jestem nadopiekuńcza - trudno. Jestem kowalem własnego losu - lubię gdy ktoś coś mi radzi, ale sama wyciągam z tego średnią i stosuję wg swoich przekonań. Jestem czasami zmęczona, momentami mam dość wszystkiego - wtedy płaczę Mamie do rękawa, albo wydzwaniam ostatnie minuty podczas rozmowy z Siostrą. Gdy mój układ nerwowy eksploduje to wychodzę na zakupy, żeby pobyć wśród ludzi i najczęściej wracam z zakupami dla dziecka. Gdy mówię mężowi, że mam ochotę gdzieś wyjść do ludzi to mówi, żebym zapisała się na fitness ;) - chyba stara się mi coś zasugerować. Żartuje sobie, mój mąż oczywiście jest dla mnie ogromnym wsparciem. Świetnie zajmuje się Mają i stara się mnie odciążyć
w pewnych obowiązkach. Brakuje mi jednak takiej ekipy mamusiek, z którymi można by było raz w miesiącu wybrać się na babski wieczór, do kina, na kawę i po prostu szczerze pogadać, o blaskach i cieniach macierzyństwa, dla oczyszczenia!

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!